Czy wiatr może mieć cień, anioł prowadzić grę, a niebo przetrzymywać więźnia?




Carlos Ruiz Zafón żegna się z Cmentarzem Zapomnianych Książek ponad 800-stronicową, pogmatwaną opowieścią. W „Labiryncie duchów” łączy wątki trzech poprzednich książek, dodając do tego nową historię o młodej Alicji Gris i prowadzonym przez nią śledztwie dotyczącym zaginięcia ministra kultury. Wszyscy się tu znają, wszystkich łączy tytułowy labirynt wspomnień, pełen upiorów z czasów wojny i dyktatury. Pisarzowi zdecydowanie najlepiej wychodzi opowieść o policyjnym śledztwie. Alicja to pełnokrwista postać, która trochę na siłę wtłaczana jest w rolę femme fatale. Mniej więcej w połowie powieści Zafón dokonuje jednak klasycznej wolty – zamyka kryminalną historię, niemal całkowicie poświęca się zakończeniu opowieści o Cmentarzu Zapomnianych Książek i rodzinie Sempere.


Odpowiadając na pytanie na początku posta okazuje się że,  tak. Podobnie, jak w poprzednich częściach Cmentarza Zapomnianych Książek, tytuł stanowi swego rodzaju grę słów; metaforę, którą należy odczytywać zarówno dosłownie, jak i w przenośni. I w podobny sposób można chyba opisać całość twórczości Zafóna - realizm splata się tu ze zjawiskami niewyjaśnionymi, jednocześnie łapiąc czytelnika w labirynt iluzji, w którym wszystko jest możliwe.

Muszę przyznać, że moje oczekiwania względem finału Cmentarza były ogromne. Po arcydziele, którego mianem śmiało mogę określić „Cień wiatru”, trzymającej w napięciu, momentami psychodelicznej „Grze Anioła” i smutnym, tajemniczym „Więźniu Nieba”, pragnęłam prawdziwego giganta - odpowiedzi na mnożące się pytania, zamknięcia splatających się od kilkunastu lat wątków, a także nowych, intrygujących sytuacji i bohaterów. Trzeba przyznać, że otrzymałam to wszystko, a może jeszcze więcej.

Labirynt duchów to powieść, której wypatrywałam i której byłam bardzo ciekawa. Zostałam zaskoczona, ale również uwiedziona przez Carlosa Ruiza Zafona. Uwiódł mnie klimatem książki, miejscem gdzie książki są ważne i same w sobie tworzą opowieść. Jednak byłam również zaskoczona, bo do swej klimatycznej i lekko mrocznej opowieści, Autor wplótł wątek kryminalny i to znakomity :)

Bardzo się cieszę, że książka jest duża, bo ma prawie tysiąc stron, a to sprawiło, że mogłam delektować się każdą stroną dość długo. Dawkowałam sobie tę opowieść i zanurzałam się w niej. Jest przepiękna i swym poziomem sięga pierwszych dwóch tomów, to cudowna kraina książkami płynąca, że nawet w wątku kryminalnym książki mają swoje godne miejsce. Mamy tym razem u Zafona trupy, mamy pościgi i bardzo dużo tajemnicy.

Książka bardzo wciągająca, nawiązująca do ,,Cienia wiatru" choć poprzednią książkę, czytałam bardzo dawno poczułam się jakbym przeniosła się w czasie.
Moja fascynacja książkami Zafona zaczęła się bardzo, bardzo dawno.
Do dzisiaj gdy widzę książkę czuje wielki sentyment, na pewno kiedyś do niej wrócę.
Tak samo i z  ,,Labiryntem duchów" oczarowała mnie ta książka ...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jesienna Chandra i wiersze na poprawienie humoru!!!

Cytaty i wiersze

Cytaty o życiu i książkach oczywiście