Druga część Włoskich butów ... Jeszcze lepsza

„Szwedzkie kalosze” to swobodna kontynuacja historii opisanej we „Włoskich butach”. Mija osiem lat. Znakomity chirurg Fredrik Welin nadal mieszka na jednej z bałtyckich wysp. Dobiega siedemdziesiątki i mimo że czuje się całkiem dobrze, ma świadomość upływającego czasu. Nadal rozpamiętuje wypadek przy pracy, który raz na zawsze przekreślił jego karierę, wspomina śmierć matki swojej jedynej córki, którą poznał, gdy ta była już dorosłą kobietą. Być może jego życie toczyłoby się utartym szlakiem, gdyby nie pożar, który jednej nocy pozbawił Welina nie tylko domu, ale i wspomnień oraz poczucia bezpieczeństwa. Na domiar złego pożar wygląda na celowe podpalenie i pierwsze podejrzenia padają na właściciela starej posesji. Sęk w tym, że ktoś podpala inne domy i nie jest to Fredrik. Gdyby tego było mało, na wyspie pojawia się, dawno niewidziana, córka Louise, co nie wróży niczego dobrego.



„Szwedzkie kalosze” to powieść, która miłośników kryminałów Mankella może zaskoczyć. Sensacji w powieści jest jak na lekarstwo, ponieważ na plan pierwszy wysuwa się wątek obyczajowy, skupiony wokół Fredrika i jego relacji z innymi ludźmi. Były chirurg, zmęczony życiem i roztrzęsiony po starcie dachu nad głową, z jednej strony dobrze sobie radzi, z drugiej zaś popada w melancholię, której blisko do agresji. Fredrik próbuje na nowo poukładać sobie życie, mając bolesną świadomość, że dany mu czas powoli się kończy. Na jego drodze pojawia się młoda dziennikarka Lisa Modin i Welin ma nadzieję na coś więcej, wbrew zdrowemu rozsądkowi oraz dzielącej ich różnicy lat. Relacje z dorosłą córką też wymagają naprawy, ale dwie silne osobowości, nieskore do kompromisów, nie ułatwiają sobie tego zadania. Dopiero wyjazd do Paryża, śladami wydarzeń z przeszłości, pozwoli spojrzeć Welinowi na pewne fakty z życia z zupełnie nowej perspektywy.


Kolejne Wow, normalnie nie spodziewałam się takiej akcji.
Mankell zrobił coś niesamowitego, przenosi nas do Skandynawii gdzie jest zimno.
Lecz czytając czuje się aurę czegoś wyjątkowego, wartego poświęcenia i zapomnienia się.

To piękna i mądra opowieść o przemijaniu, samotności i uczuciach.
Większość z nas marzy o spokojnej, bezproblemowej starości. Staramy zabezpieczyć się i stworzyć warunki do "godnego" życia na emeryturze. Planujemy nadrobić zaległości w hobby, m.in. w czytaniu, spełniać marzenia, mieć czas dla siebie. Być po prostu wolnym.
I co? Życie ciągle nas zaskakuje. Nie ważne ile masz lat; 20, 30, 70 lub więcej. Los sprawi, że kolejny raz życie musisz rozpocząć od zera. Tak jest w przypadku Fredrika - bohatera powieści "Szwedzkie kalosze". To kontynuacja "Włoskich butów", ale można czytać niezależnie.
"Byłem siedemdziesięcioletnim mężczyzną i straciłem wszystko w pożarze domu. Nie posiadałem prawie żadnych przedmiotów, miałem tylko szopę z hangarem na łódź, przyczepę do mieszkania, plastikową łódkę długą na trzynaście stóp i stary samochód. Musiałem się zmierzyć z pytaniem, co ze sobą począć? Czy miałem jakąś przyszłość? Czy w ogóle miałem jakikolwiek powód, by dalej żyć?"
W pogorzelisku po spalonym domu, Fredrik znajduje jedynie metalowe sprzączki od butów. Buty na zamówienie córki Fredrika zrobił dla niego włoski , znany szewc. A uciekając z płonącego domu, Fredrik w panice ubrał kalosze. Zielone, dwa lewe. W ciągu jednej nocy stracił wszystko. Jego życie ulega radykalnej zmianie. Dochodzą skomplikowane relacje z córką, pojawia się uczucie i pożądanie do młodej dziennikarki lokalnej gazety, dochodzenie w sprawie podpalenia domu, podróż do Paryża. Fredrik nie ma łatwego charakteru. Jest samotnikiem, często się irytuje, niecierpliwi, nie lubi niespodziewanych gości. W swoim postępowaniu nie przekracza jednak granic przyzwoitości. Szanuje ludzi, w razie konieczności udziela pomocy. Boi się jednak przyznawać do tego, co czuje. Ale wzbudza dużą sympatię. Czy znajdzie w sobie siłę i chęć do odbudowy domu i życia?
To ostatnia powieść napisana przez zmarłego w zeszłym roku Hennninga Mankella, autora świetnych kryminałów szwedzkich. Piękna, pełna emocji opowieść o ludzkich niedoskonałościach i prawdziwym życiu, z zaskakującą niejednokrotnie fabułą. Czytałam ją z wielką przyjemnością i zaangażowaniem. Na pewno do niej jeszcze wrócę. To kolejna przeczytana przeze mnie książka o starszym, samotnym mężczyźni.

Każdy z nas kiedyś będzie stary, potrzebujący pomocy drugiej osoby.
Pamiętajmy że, to co dajemy od siebie, to dostajemy od świata jeszcze raz tyle.
Bądźmy dobrzy,dbajmy  i szanujmy innych.
A książkę przeczytajcie koniecznie.....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jesienna Chandra i wiersze na poprawienie humoru!!!

Cytaty i wiersze

Cytaty o życiu i książkach oczywiście