Kolejna książka Moniki Szwaji

Przeglądając spis przeczytanych książek natrafiłam na książkę dawno czytaną przez mnie,która ma ciekawą tematykę i umie rozbawić czytelnika do łez. Oto ,,zupa z ryby fugu"

Japoński przysmak śmierci

Jedzenie ryby Fugu to symboliczny rytuał dla bogaczy, który można przypłacić życiem. Fugu jest wysoce toksyczna, lecz mimo tego (a może właśnie dlatego) w Japonii uchodzi za kulinarny przysmak, jest również istotnym motywem w sztuce tego kraju. Ryba ta zawiera śmiertelną dawkę trucizny zwanej tetrodoksyną, występującą w organach wewnętrznych, głównie wątrobie i jajnikach oraz w skórze i jądrach. Przygotowywać i sprzedawać fugu mogą jedynie licencjonowani kucharze, a jednym z najczęstszych potraw z Fugu jest Fugu-chiri, czyli ryba gotowana na wolnym ogniu z warzywami. Mimo wszystko, spożywanie Fugu jest niczym „rosyjska ruletka”, w której nie wszyscy wygrywają…
Reklamowane jako „potrawa dla inteligentnych” jest także życie, w którym jeden nieostrożny krok czy pochopnie podjęta decyzja mogą doprowadzić do katastrofy. Takich „toksycznych” wyborów dokonują również bohaterowie znakomitej książki „Zupa z ryby Fugu”. Autorka, Monika Szwaja, jest znana szerokiemu gronu czytelniczek (i czytelników) z tego, iż historie które opowiada są niezwykle realne, a problemy przez nią poruszane mogą dotyczyć każdego z nas.
Tym razem Szwaja porusza drażliwy (choć będący „na czasie”) temat zapłodnienia in vitro i związanych z nim dylematów etycznych oraz moralnych. W którym momencie dzieląca się zygota jest dzieckiem? Czy, dokonując zapłodnień, w istocie selekcjonujemy zarodki? Czy, patrząc tymi kategoriami, możemy porównać ten wybór do selekcji osób w obozach koncentracyjnych? Na te pytania będą musieli sobie odpowiedzieć Anita i Cypek Dolina-Grabiszyńscy, para dotknięta problemem niepłodności. On to pierworodny i jedyny syn Kaliny z Muszyńskich i Bożysława, hrabiego Dolina-Grabiszyńskiego, spadkobiercy nieistniejącej już fortuny ziemiańskiej w Londomerii. Ona, pochodząca z „plebsu” - to jest z rodziny budowlańców - zdolna pani architekt, musi zmierzyć się z ogromem oczekiwań, jakie wobec niej ma teściowa. Tyle tylko, że jednego z życzeń pani Kaliny Anita i Cyprian nie mogą spełnić – nie mogą spłodzić potomka. Problem dotykający obecnie coraz więcej par powoli zaczyna wpędzać młoda mężatkę w depresję, a obsesja, jakiej się poddaje, w dużej mierze podsycana jest przez teściową i perfidną, interesowną przyjaciółkę, Elizę Trumbiak. Kiedy miesiące starań o dziecko poczęte w naturalny sposób nie przynoszą rezultatu, a co miesiąc Anitę spotyka kolejne rozczarowanie, małżonkowie decydują się (mimo kosztów z tym związanych) na skorzystanie z błogosławieństwa in vitro. Tylko czy to faktycznie błogosławieństwo, czy też grzech śmiertelny? I ile prób może wytrzymać delikatna kobieca psychika, zanim nadejdzie chwila załamania, a jedyną szansą okaże się ocierająca się o granicę prawa instytucja matki-surogatki?
W ten dylemat przyszłych i potencjalnych rodziców zaangażowana jest cała rodzina i przyjaciele pary oraz pewna dziewczyna, która zdecydowała się służyć przez dziewięć miesięcy jako swoistego rodzaju "inkubator". Miranda godzi się na szalony pomysł wyłącznie ze względów finansowych, a uzyskane wynagrodzenie ma pozwolić jej spokojnie dokończyć studia na polonistyce. Tyle tylko, że pomysł okazuje się ródłem trucizny niczym u ryby Fugu, paraliżując wszystkie sfery życia Mirandy.
Jak zakończy się ten dramat w wielu aktach? Tego dowiecie się z powieści „Zupa z ryby fugu”, choć powtarzające się doniesienia prasowe czy radiowe debaty mogą sugerować rozwój wypadków. Pamiętajcie jednak, że życie jest jak puzzle w wielu kawałkach – czasami jedna decyzja może nas sprowadzić na manowce, inna zaś pozwoli dopasować kolejne elementy układanki. Monika Szwaja doskonale zna się na układaniu historii życia i codzienności, która może być udziałem każdej z nas. Czy dzień powszedni zaserwuje nam niespodziankę, czy też zupę z ryby Fugu?


książka lekka i przyjemnie mi się ją czytało,chociaż czytałam ją kilka lat temu ma u mnie wiele plusów i chętnie polecam ją znajomym.

Morałem książki jest  zarazem wyjaśnienie tytułu - skąd zupa i skąd ryba, skoro nie jest to książka kucharska a powieść obyczajowa. Na okładce Monika Szwaja informuje nas, że rzeczona ryba fugu jest bardzo smaczna, ale jeśli będziemy obchodzić się z nią nieostrożnie - możemy otruć siebie i współbiesiadników. Podobnie rzecz się ma z naszym życiem. Jest ono potrawą smaczną dla inteligentnych. Jeżeli nie będziemy ostrożni i będziemy podejmować nietrafione decyzje, to zapłacimy za to wysoką cenę. Zatrujemy się życiem, a przy okazji możemy skrzywdzić także innych : rodzinę, bliskich, przyjaciół. Szwaja w swojej książce opowiada o kobietach, które podejmują takie właśnie nierozważne decyzje.
Anita, sympatyczna i skądinąd poukładana dziewczyna wychodzi za mąż za miłość swojego życia Cypriana Grabiszyńskiego. Razem z mężem prowadzą dobrze prosperujące biuro architektoniczne. Wszystko układa się im znakomicie, a do pełnego szczęścia brakuje im tylko dziecka. O wnuka upomina się też energicznie teściowa Grabiszyńska - dość humorzaste i niesympatyczne na początku babsko. Anita w celu zajścia w ciążę wykorzystuje wszelkie możliwości, łącznie ze sztucznym zapłodnieniem. W końcu, gdy próby nie kończą się sukcesem - decyduje się za radą swojej przyjaciółki - bardzo wrednej Elizy Trumbiak wynająć zastępczą matkę, by urodziła ta jej dziecko. Zastępcza matka to Miranda - młoda studentka, która zamiast studiować na praktycznych studiach wybiera nieopłacalną polonistykę, bo zawsze o takich studiach marzyła. Miranda jest współlokatorką Elizy Trumbiak i cierpi na brak pieniędzy, więc godzi się na wynajęcie brzucha. Ta decyzja zaważy na życiu Mirandy i Anity oraz ich bliskich. Tak w skrócie przedstawia się treść najnowszej książki Monik Szwai. Dodajmy, że całość zakończy się dobrze, ale bynajmniej nie dlatego, że bohaterki podjęły słuszne decyzje.
Monika Szwaja znakomicie opisuje kobiety. Są normalne i zwyczajne. Ani nie kryształowo czyste ani do końca złe. Takie jakie spotykamy na co dzień. Jedyną naprawdę wredną osobą płci żeńskiej jest wspomniana Eliza Trumbiak. Udaje dobrą przyjaciółkę Anity a tak naprawdę zazdrości jej dobrego męża i pieniędzy. Denerwuje ją, że jej współlokatorka jest ładniejsza i bardziej zadbana więc bez wahania zdradza jej sekret. Takich zaniedbanych, zazdrosnych "przyjaciółek" spotykamy w życiu mnóstwo. Miranda, rozsądna i inteligentna wzbudza naszą sympatię. Nie jest jednak tak całkiem niewinna. Gdy pracowała w pensjonacie rodziców, pozwalała sobie na płatne figle z letnikami. Ot, samo Życie. W końcu jednak Monika Szwaja pisząc swoją skrócona autobiografię, stwierdziła, że z życia edukuje się permanentnie…

Zastanawiam się czy ta zupa jest smaczna i czy autorka ją próbowała ugotować jednym słowem może to jest zupa szczęścia ale wiem jedno jest genialną książką:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jesienna Chandra i wiersze na poprawienie humoru!!!

Cytaty i wiersze

Cytaty o życiu i książkach oczywiście