Listopadowe wiersze
Przyszedł sobie do ogrodu
stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wziął od chłodu
i kalosze ma na stopach.
Deszcz zacina, wiatr dokucza.
Pustka, smutek dziś w ogrodzie.
Pan Listopad cicho mruczy:
nic nie szkodzi, nic nie szkodzi.
Po listowiu kroczy sypkim
na ławeczce sobie siada.
Chłód i zimno. Mam dziś chrypkę.
Trudna rada, trudna rada.
Gdy listopad zagląda do naszych domów wiadomo że, jesień zagościła na dworze.
Wszystko jest w złotym kolorze,rude i żółte liście uśmiechają się do nas.A pierwsze przymrozki dają o sobie znać że,jesieni nadszedł czas a gdy jest jesienna pora każdy marzy o słodkim lenistwie.
Gdy jest Listopad bliżej zimy nam i każdy szuka ciepłego schronienia którym jest dom i w jesienniej aurze miłości jest wiele i o nas najczęściej w tym miesiącu myślą najbliżsi i przyjaciele.
Z nocy na dzień coraz zimniej,
pochmurniej z dnia na dzień,
ogołociał, osierociał
świat w tym listopadzie.
Już na drzewach zgasła resztka
liścianego złota,
złota jesień utonęła
w chlupoczących słotach.
Już zasypia borsuk w borze,
nasionka – pod ziemią.
Nie ćwierkają senne świerszcze,
w swych kryjówkach drzemią.
Wszystkie barwy gdzieś przepadły
niby kamień w studnię,
by nie spotkać się przypadkiem
z nadchodzącym grudniem.
stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wziął od chłodu
i kalosze ma na stopach.
Deszcz zacina, wiatr dokucza.
Pustka, smutek dziś w ogrodzie.
Pan Listopad cicho mruczy:
nic nie szkodzi, nic nie szkodzi.
Po listowiu kroczy sypkim
na ławeczce sobie siada.
Chłód i zimno. Mam dziś chrypkę.
Trudna rada, trudna rada.
Gdy listopad zagląda do naszych domów wiadomo że, jesień zagościła na dworze.
Wszystko jest w złotym kolorze,rude i żółte liście uśmiechają się do nas.A pierwsze przymrozki dają o sobie znać że,jesieni nadszedł czas a gdy jest jesienna pora każdy marzy o słodkim lenistwie.
Gdy jest Listopad bliżej zimy nam i każdy szuka ciepłego schronienia którym jest dom i w jesienniej aurze miłości jest wiele i o nas najczęściej w tym miesiącu myślą najbliżsi i przyjaciele.
Z nocy na dzień coraz zimniej,
pochmurniej z dnia na dzień,
ogołociał, osierociał
świat w tym listopadzie.
Już na drzewach zgasła resztka
liścianego złota,
złota jesień utonęła
w chlupoczących słotach.
Już zasypia borsuk w borze,
nasionka – pod ziemią.
Nie ćwierkają senne świerszcze,
w swych kryjówkach drzemią.
Wszystkie barwy gdzieś przepadły
niby kamień w studnię,
by nie spotkać się przypadkiem
z nadchodzącym grudniem.
Komentarze
Prześlij komentarz