sto lat samotności- magiczny świat


Witam!!
Dzisiaj w sumie nic ciekawego się nie działo obecnie czytam ,
,,Sto lat samotności"García Márquez Gabriel
Autor książki przenosi nas do fikcyjnego Macondo –kolumbijskiego miasteczka ukrytego gdzieś daleko od dróg, pośród gór i mokradeł. Na początku powieści miasto dopiero zaczyna swoje istnienie. Całkiem niedawno zostało założone przez grupę dzielnych ludzi, którzy przeprawili się ze swoim dobytkiem przez niebezpieczny teren w poszukiwaniu lepszego miejsca bytowania. Wśród nich jest rodzina Buendia, której długie i zawiłe losy są głównym tematem powieści. Będziemy je śledzić przez przeszło sto lat.



W „Stu latach samotności” nie ma żadnych barier, żadnych ograniczeń wyobraźni. Fantazja autora jest niczym nieskrępowana, mimo że wydawałoby się, iż opisuje tylko historię pewnej rodziny. A jest to książka wprost przesiąknięta realizmem magicznym, który gładko wplata się w historię,jest jej nieodłącznym elementem, nieodzowną cechą Macondo. Marquez z taką wprawą łączy rzeczywistość z magią, że staje się ona czymś naturalnym, czymś co nie tylko nadaje powieści specyficznego i niesamowitego klimatu, ale jest także elementem, bez którego, zdawałoby się, Macondo jako takie nie może właściwie istnieć. Plaga niezwykłej choroby bezsenności? Uniesienie się jednej z bohaterek do nieba na prześcieradle? Nieustający przez kilka lat deszcz? Czemu nie? Miasteczko jest zależne od nadprzyrodzonych wydarzeń, to one nierzadko ustalają bieg wypadków, niejednokrotnie mają wpływ na całe Macondo. Jakby tego było mało, autor zestawia z magią nie tylko zwykłe codzienne sprawy, ale też wydarzenia historyczne.



Losy rodziny Buendia są wybitnie niesamowite i pokrętne, choć jak kilka razy stwierdza Urszula, wszystko kręci się w kółko.Miłość, namiętność, szaleństwo, samotność, rezygnacja, śmierć powtarzają się w swego rodzaju cyklu. A jednak zawsze te uczucia i emocje powracają w innej postaci, na pierwszy plan wybijają się inni bohaterowie. Ale przecież wszystko ma swój początek i koniec. Jednak przez łącznie siedem pokoleń wydarzy się wiele, tak wiele, że może to spowodować niemały mętlik w głowie czytelnika.Mimo to myślę, że dokładnie śledząc powieść, można nawet poradzić sobie z ciągle powtarzającymi się imionami.



„Sto lat samotności” to także gorzka opowieść ożyciu, które często potrafi spłatać człowiekowi figla, obejść się z nim okrutnie i przewrotnie. I o samotności, która dotyka bohaterów powieści na różne sposoby, gdyż członkowie rodziny Buendia są wprost skazani na cierpienia z tego powodu. Nie tylko przez odgrodzenie od świata czy zamknięcie się w swoim świecie. To też samotność mimo przebywania wśród ludzi, w rodzinie. Często z powodu nieumiejętności wyrażania swoich uczuć lub strachu przed miłością.



Pełno tu wszelakich odniesień, szczególnie biblijnych. Chociażby wcześniej wspomniane „wniebowzięcie”, czy trwające wiele lat deszcze, które z łatwością można skojarzyć z potopem biblijnym. Macondo obserwujemy od powstania i założenia przez rozkwit do niechybnego upadku i końca. Od stworzenia do apokalipsy.


„Sto lat samotności” wciąga w swój świat i naprawdę trudno się z niego wydostać. Ta historia rzuca niezwykły urok i długo pozostajemy pod wrażeniem jej piękna i opowiedzianych w niej fascynujących wydarzeń. Jedyna w swoim rodzaju.


Książkę czytam od niedawna i jest wyśmienita polecam jak skończę to się wypowiem na jej temat.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jesienna Chandra i wiersze na poprawienie humoru!!!

Cytaty i wiersze

Cytaty o życiu i książkach oczywiście