Jak Pokochać dziecko z downem?

Z okładki delikatnie uśmiecha się dziewczynka; zwyczajna-niezwyczajna twarz. Po wpatrzeniu się ktoś zapewne rozpozna charakterystyczne rysy – rysy, które mówią: mam zespół Downa. Znam te osoby, znam ich rodziców, opiekunów. Słyszałam już wiele opowieści o życiu rodziny, w której często bez zapowiedzi pojawia się ten „trzeci” - dodatkowy chromosom, który oczekiwaną Kasię, Marka, Ewcię zmienia w dziecko z zespołem Downa. Po książkę Anny Sobolewskiej Cela. Odpowiedź na zespół Downa sięgałam z niepokojem. Czy jej autorka użalać się będzie nad swoim losem, losem matki dziecka z zespołem Downa, a może będzie chciała udowodnić wszystkim – trochę na siłę i wbrew rzeczywistości – że to przecież takie samo dziecko jak setki innych? Na szczęście mama Celi ani nie rozpacza, ani nie chce na siłę robić ze swojej córki tzw. normalnego dziecka. Oczywiście, jest jej łatwiej, bo książkę pisze, gdy Cela ma już kilkanaście lat, gdy szok, przerażenie rodziców, ich często irracjonalne zachowania dawno są już historią, a liczy się tu i teraz, baczne przyglądanie się codzienności dorastającej Celi, a przede wszystkim uczestniczenie w tym dorastaniu.

Wychowywanie dziecka nie jest rzeczą prostą; wie o tym każdy rodzic. Jak więc trudne musi być wychowywanie dziecka z zespołem Downa? Anna Sobolewska określa je życiem wśród sprzeczności, „z których nie da wyprowadzić żadnej słusznej i zawsze obowiązującej formuły. Trzeba się po prostu godzić na kompromisy, półśrodki, łączenie sprzeczności. I wcale się tym nie przejmować.” Ale to przychodzi z czasem, powoli. Opowieść o Celi zaczyna się od narodzin, od wspólnego pobytu w szpitalu, który na kartach książki zyskał miano więzienia. Potem rozpacz i ból rodziców, którzy powoli, nie bez oporów próbują pogodzić się z nową sytuacją. Pierwszy uśmiech dziecka, pierwsze gesty, pierwsze słowa. Rodziców wszystko cieszy podwójnie. Potem wspólne zabawy, wreszcie nauka w domu, a potem w przedszkolu integracyjnym i wreszcie w szkole.

Książka jak każda książka o chorobie dzieci doprowadziła mnie do łez i to nie jednych,gdy sobie przypomnę jak ją czytałam to płakałam jak bóbr,nic więc dziwnego że,jestem wrażliwa na punkcie chorób dzieci gdy sama mam ten sam problem choć inną chorobę.
Tę książkę polecam przeważnie ludziom którzy,nie chcą zaakceptować dzieci z różnymi chorobami a przecież,Cela daje tyle radości,wystarczy ją zrozumieć a życie staje się prostsze.
Każde dziecko ma prawo do miłości i akceptacji a zdrowi ludzie wystarczy tylko żeby,otworzyli swoje serca i przekonali się że dziecko z Zespołem Dawna da tyle samo radości jak dziecko zdrowe.
Wystarczy tylko chcieć zaakceptować i pokochać takie dziecko no naprawdę nic trudnego,każde chore dziecko potrzebuje tylko dwóch rzeczy Akceptacji i Miłości.
A to tak nie wiele!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jesienna Chandra i wiersze na poprawienie humoru!!!

Cytaty i wiersze

Cytaty o życiu i książkach oczywiście